Gdy pomyślałam o szyciu, wstąpiła we mnie energia.
Nie mam maszyny, machałam ręką.
Trzy dni.
Oto krótki (średniej jakości) fotoreportaż z różnych stadiów szycia.
I rezultat.
Uwielbiam tę torebkę.
Pozdrowionka.
Wzorowałam się na pewnej torebce sprzed 15 lat, która służyła mi baaardzo długo, aż się wysłużyła. Ten model można nosić na jednym ramieniu, ale nade wszystko cenię możliwość przełożenia jej przez głowę i oswobodzenia rąk, również z ciągłego poprawiania torebki na ramieniu. Wewnątrz głównej kieszeni na suwak i w dwóch wierzchnich kieszonkach jest podszewka (zrobiona z nieużywanej poszewki na poduszkę), natomiast sama torebusia jest uszyta z jednej starej pary jeansów. Jeszcze szczątki zostały. Jestem zadowolona, choć spodziewałam się, że będę bardziej się cieszyć. ;)
Lubię to dzieło.
Buziak.
Pa!
Torebko-kamizelka :)
OdpowiedzUsuńJest super!!! A skąd masz takiego profesjonalnego manekina? Bombowy!!!
OdpowiedzUsuńDostałam od męża na imieniny ze dwa lata temu. Spełnia moje marzenia. ;)
UsuńWcielo rok twojego bloga. Nie ma go? Co za chochlik?
OdpowiedzUsuń