czwartek, 25 grudnia 2025

Święta...

Wigilię spędziłam z córką. I miałyśmy fajny, wesoły czas. Piekłyśmy, gotowałyśmy, wreszcie jadłyśmy licząc potrawy do 12. To był przyjemny wieczór. 

Kilka paczek nam nie dotarło na święta, no trudno, cóż zrobimy. Będzie spóźniony prezent. 

Obudziłam się po 3 nad ranem. I tyle spania. Odpływam, ale nie zasypiam, taki to męczący stan zmęczenia i niemożności zaśnięcia. 

Dziś 25 grudnia, idziemy do moich rodziców, będzie moja siostra z rodziną, będzie pełna chata. I spoko. Tylko na wigilii jest jakieś ciśnienie, ten wieczór jest garem bigosu, albo lepiej grochem z kapustą... Na nim jest obciążenie niewyrażonych żalów, jakiś pozostałości przeszłości zmieszane z blaskiem choinki, radością prezentów i przejedzeniem. Wigilia to dziwny dzień. Podzielić się opłatkiem znaczy z zasadzie co? Życzyć? Przebaczyć? Odciąć przeszłe guano? No ale to jest jak z grzesznikiem, który co miesiąc spowiada się z tego samego. Nie czuje się ulgi, dopóki ten, co robił przykrość, nie przyjmie winy i nie postanowi poprawy. A tam postanowi, nie wdroży! Jeśli mam zatargi z kimś tam, to nie lezę do niego z opłatkiem. 

GPT: Łamanie się opłatkiem symbolizuje pojednanie, przebaczenie i gotowość do dzielenia się sobą. To znak zerwania barier, uznania drugiego człowieka i budowania wspólnoty na nowo. 

Ale ileż można? Trzeba umieć wpuszczać ludzi tylko w pewnym stopniu. Trzeba potrafić dźwigać ich z akceptacją, takich jacy są. Trudne to. 

Ja nie lubię opowieści dziwnej treści rozdmuchanych do najmniejszych szczegółów, z których nie wynika żadna konkluzja. Ot mielenie ciszy. Męczę się wtedy, mój mózg się gubi w tych szczegółach, szuka związku, szuka dokąd prowadzi ta opowiadana ścieżka. A ona nigdzie nie prowadzi. Rozwija się prawie jak papier toaletowy. Prawie, bo nie ma końca... 

I tu przychodzi granica własna, tylko z kulturą oznajmiona. No i tu pytanie. Czy to jest akceptacja kogoś, kiedy zamykam mu twarz, bo nie chcę go słuchać? A czy pozwalanie na awarię w mózgu to nie jest pastwienie się nad sobą? Ja tu nie widzę dobrego rozwiązania. Niestety. Ale może za mało potrafię. Zabieram swój mózg i chronię go we własnym domu. W ciszy. No może przeplatanej awanturami dziesięciolatka piętro wyżej i koronką do miłosierdzia bożego piętro niżej. Czas znaleźć inną miejscówę. 

Wszystkiego dobrego na Święta i nie tylko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz