środa, 18 grudnia 2019

Projekt 1.11

Czas biegnie jak szalony. Projekt 1.11 zakończył się 31.10.2019 i pokazał, że nawyki są bardzo bardzo silne. Moje plany właściwie nie zostały zrealizowane przez dwa lata trwania projektu. Nie od A do Z tak jak bym chciała. Zrobiłam krok naprzód, ale zakładałam, że zrobię ich pięćdziesiąt a nie jeden. Trzeba jednak docenić i ten jeden krok, zatem doceniam i cieszę się.

W dwa lata miałam uporządkować sprawy po sobie na wypadek nagłego końca życia, żeby nikt nie musiał przedzierać się przez sterty moich nagromadzonych rzeczy.

Zniszczyłam ze dwa pamiętniki - z dwudziestu...
Wyniosłam wory ubrań, których nigdy nie założę.
Porządek nawet utrzymuję, bo rzeczy mam mniej, choć z niektórymi bardzo ciężko mi się rozstać.
Zauważyłam, że potrzebuję dojrzeć do decyzji o pozbyciu się. Pozwolić jakiejś rzeczy jeszcze przez jakiś czas w mojej przestrzeni być, zanim zdecyduję że już może sobie iść. To jest proces, tylko zbyt powolny.

Doświadczam właśnie w swoim życiu śmierci cudownej osoby, która jednak zostawiła po sobie chaos i widzę jak inne osoby ten chaos sprzątają, a trudne to dość dla kogoś z zewnątrz - pojąć co ważne, co zostało do zrobienia, co komu oddać, przekazać, czego dopilnować, żeby nie pojawiły się zaniedbania i związane z nimi konsekwencje. Trudne to. I dlatego chciałam zrobić w swoim życiu i przestrzeni tak, żeby nikt nie musiał doświadczać podobnych obciążeń.

Czas świąteczny przed nami.
Osobiście święta w wydaniu komercyjnym całkowicie zbojkotowałam. Nie lubiłam świąt, a teraz nie lubię ich jeszcze bardziej. Żadna w tym bliskość i ciepło rodzinne, bardziej dużo niepotrzebnego stresu i naginanie się do wykreowanych medialnie oczekiwań. Bez sensu. To nie tak ma działać.