niedziela, 26 stycznia 2014

Robaczki z zaginionej doliny.

Dziś był familijny wypad do miejscowego Kina Włókniarz.
(Kiedyś był to teatr.
Nawet występowałam na scenie tego teatru jako element grupy Zuchów.)
Zasiedliśmy na filmie "Robaczki z zaginionej doliny".


Trailer zawiera sceny, których wcale w filmie nie widzieliśmy.
Inaczej - trailer składa się w połowie ze scen, których nie było w filmie.
Ciekawe z czego to wynika.

Analizując poniższy trailer stwierdzam, ze ktoś, kto pisał do niego treść nie oglądał filmu....
"Dawno w trawie nie było tak zabawnie"?
Ależ tam nie działo się nic aż tak zabawnego, żeby boki zrywać.
Owszem, porozumiewanie się tych owadów dźwiękami i ich wytrzeszczone oczka oraz niekiedy narracja prowadzona w formie dialogu stanowiły zabawny element tego filmu, ale poza tym to walka z żywiołami i o przetrwanie, a nie żadne wygłupy w trawie...

"Wielki skarb, którego powalająca słodycz zmieniła wszystko"?
Nie tyle zmieniła wszystko ile była po prostu centrum wydarzeń…

"Wkrótce do skarbu było zbyt wielu chętnych, a w jego obronie musieli stanąć wszyscy przyjaciele z zaginionej doliny"
Jacy wszyscy przyjaciele z zaginionej doliny? Nie było tam do pomocy czarnym mrówkom nikogo innego niż jedna, jedyna biedronka! Ale dała radę.
"Komedia, że mucha nie siada"?
To wcale nie jest aż taka komedia, jak to wynika z reklamy filmu...
Kibicowałam mrówkom i biedronce, podobały mi się efekty, podobał mi się dźwięk deszczu padającego na metalową puszkę, podobały mi się krajobrazy, narracja ujdzie, bajka trzymająca w napięciu.
Ale żeby nazwać to komedią i to taką, że mucha nie siada?
Że to niby taka gra słów?
Kiepska gra słów.

Co do narracji - hm, w oryginale film jest bez ludzkiej paplaniny?
"Polski dystrybutor dodał dialogi bez naszej wiedzy i zgody" 

Mimo wszystko film mogę z czystym sumieniem polecić.




Widoki przyrodnicze - wspaniałe.
Góry, wschody i zachody słońca, zielone górskie łąki.
Ach.

Towarzyszyliśmy biedronce i mrówkom w ich misji transportu cukru do gniazda i w odpieraniu przez nich ataku czerwonych, złośliwych mrów. Wielkość królowej mrówek mnie rozwaliła.

Natychmiast sprawdzam stan faktyczny w internecie.
Faktycznie spora, choć nie tak gruba jak na filmie:


A tutaj występ w TED pewnej badaczki mrówek:

Pozdrowienia. 

poniedziałek, 13 stycznia 2014