czwartek, 21 lutego 2019

Chodził jeden gołąb po placu...

Chodził jeden gołąb po placu. Długo nie pochodził, bo Julia wystartowała w jego kierunku, jak strzała z naprowadzaniem. Odfrunął, jak każdy jeden w takiej sytuacji. Czasem aż strach, gdy jest ich stadko, bo jak się podrywają do lotu, to zostawiają pamiątki, może żeby zrzucić balast, a może ze strachu...
Żeby uniknąć okleksowania trzeba było przyhamować córkę w jej antygołębich zapędach:
 - Julcia, jeśli nie przestaniesz gonić gołębi, to ominie cię jedzenie gofra.
Oh, jaka to była walka wewnętrzna, niemal walka z instynktem, żeby nie poruszyć się z miejsca na widok gołębia. Obserwowalne były mikroruchy hamowane siłą woli dziecka. Najwidoczniej wizja gofra zwyciężyła z przyjemną wizją płoszenia ptaków - sraków. Dawała radę, naprawdę.

Nagle... silna wola została wystawiona na ciężką próbę. W pobliżu Julki pojawił się jeden gołąb, za chwilę dołączyły dwa następne. To się nazywa właśnie "wodzić na pokuszenie".
Tak samo jak wtedy, gdy zaczynasz dietę i nagle następuje seria "wodzeń na pokuszenie" w postaci imprez z jedzeniem, imienin cioć i wesel...
Ciekawe kto tym steruje.
Bo rybka Pandzia jest od czegoś innego...
;)

Zobacz, co się działo ;) czyli włosy, farby i nożyczki

PRZYGODY Z FARBAMI DO WŁOSÓW cz.1

Przegląd włosowch przygód od roku 2017 do 2019.
Niestety nie pomyślałam o dokumentacji użytych środków farbujących - szkoda.
No to trochę ekhibicjonizmu. Miłego oglądania. 


Historia życia maluje się na twarzy, a ja maluję i ścinam włosy.
Zaczęło się od cudnego brązu z 
Syoss Oleo Intense - słodki brąz 5-86.
Więcej nie pamiętam.




Brąz zaczął mnie przytłaczać, zrobiło się ciemno, ciężko. To pewnie nie była wina koloru, ale różnych zdarzeń w życiu, zrobiło się mniej wesoło, nieco przygnebiająco i to, co do tej pory radowało moje oczy, zaczęło przeszkadzać. Tu jestem po pierwszej kąpieli rozjaśniającej - trzymałam się instrukcji Marty Klowan z jej bloga "Kokardka-Mysi" - bardzo polecam. Włosy nie ucierpiały przy tym wstępnym gubieniu koloru. 


Jasności! Jasności! Jaśniej! I chyba przesadziłam, poszłam w jakieś strasznie jasne blondy:
Syoss 9-6 - waniliowa latte 



Zaczyna się czaić nasz wróg - z ognistej dziewczyny zaczyna wyzierać jędza bagienna i jej zielenie we włosach... Powoli, powoli, zaraz się wyłonią.

Już prawie z nami są...
(Ale ja miałam piękne włosy! ❤)

Jeszcze chwila...
Tu widać różnicę między kolorem włosów a kolorem odrostów. Dwa światy, mimo, że oba jasne.

I wylazły zielenie podstępne.


No to farba. Tę mam w zębach, to będziemy wiedzieć, co to za kolor. :)
Loreal EXCELLENCE  9.3 - bardzo jasny złocisty blond
Widać, jak dotychczasowe eksperymenty wpływają na wynik farbowania. Końcówki nadal są zazieleniałe.

Taka różnica między końcówkami a włosami przy głowie:


No to CIACH. Cięcie własnej roboty. Kolor - hm, znów ciemny. Słodki brąz - kolejna szansa? Widać jak bardzo ciemny wyszedł. 


No to rozjaśniamy kąpielami rozjaśniającymi :) Włosy dość szybko rosną. 


Uwielbiam tę fotkę :) ❤ 

Czad efekt po kolejnej kąpieli rozjaśniającej


Żółte tony wygaszone fioletową płukanką. 


Znów czymś przyciemnione - jakimś miłym blondem. Rosną. :) 


Ładnie. Ciekawe co to za kolor. Ach jaka szkoda, że nie wiem. 


Znów zielone tony gdzieś się czają. Ja je widzę, choć wiele osób jeszcze nie widzi :)
No a mina mówi: gdzie są moje piękne, długie włosy? :(


Znów jakaś zmiana koloru - zapienianie farbą z czerwieniami. 


Rozblondzenie ponownie :D :D. Ja - Adaś Niezgódka. :D :D :D 


No to rudy. Bardzo rudy. I czerwona twarz. I te włosy coraz dłuższe. I dramat!!! Aaaa, co ja sobie zrobiłam!! 


Tup tup tup do fryzjera z polecenia, z ostrzeżeniem, że nie ufam nikomu jeśli chodzi o moje włosy, więc jak spartoli, to go obsmaruję gdzie się da i nigdy więcej już nie przyjdę rzecz jasna.
Przychodzę do tej pory. Łagodny jest dla moich włosów. Wyglądam jak człowiek w miarę możliwości. Byle wytrwać aż urosną.


Rosną. I znów zielenie :D :D :D :D :D :D 
Czerwoną płukankę mam na stałe w swojej łazience. Mieszam z nią szampon. W rezultacie mój kolor jest inny z mycia na mycie... Od rudego po zielony i na zmianę... mam dość.


Aż w końcu czas teraźniejszy - zaledwie tydzień temu.
Ten kolor to Syoss Oleo Intense 9-60 - piaskowy blond
Niby wszystko spoko, ale gdzieś tam w dalekim tle czai się ten dziwacznie zielony podkolor.
Będą dalsze zmiany :) 


Syoss Oleo Intense 9-60 - piaskowy blond



PRZYGODY Z FARBAMI DO WŁOSÓW cz.2

Farby do włosów - cz.2

Część 1.
Co się działo pomiędzy
I teraz już bardziej świadomie tworzona część 2:

Zestaw farb zakupiony. Celem będzie odnalezienie koloru, który dobrze współgra z odrostami i z moją cerą. Nie twierdzę, że ten kolor jest wśród tych właśnie, ale od czegoś trzeba zacząć. Blond na samym końcu jest po to, żeby móc uratować się kąpielą rozjaśniającą, gdyby okazało się, że kolor wyjdzie za ciemny. Płukanka czerwona w razie zieleni stoi na półce w łazience. Z pomocą bloga Marty Klowan "Kokardka Mysi" ucieknę od jasnych blondów w kierunku czegoś mniej jaskrawego i z drugiej strony mniej zielonego miejmy nadzieję. W razie czego wizyta u fryzjera w czwartek. będzie mnie ratował. Choć z blogiem Marty sama się uratuję. Wiecie, że wydała drugą część książki z włosowej trylogii?




Naszym stanem wyjściowym do dalszych działań z włosami jest... dramat.
Ryży blond przy mojej lekko różowej cerze wygląda po prostu fatalnie, no jak z innej bajki.
Jest to kolor na poziomie 9, konkretnie:
Palette Intensive Color Creme 9-554 Ekstra Jasny‎


Palette Intensive Color Creme 9-554 Ekstra Jasny

Są bardzo suche i zniszczone. Spróbuje zastosować pigmentację z poziomu 7.0 a później położyć kolor, który powinien dać coś w rodzaju średniego blondu w ciepłym odcieniu. Trudno orzec, co uzyskam. Zatem do dzieła. 


Pigmentacja farbą Wellaton 7.0, na nią nałożona farba Joanna Multi Cream 33 - Naturalny Blond.
Pigmentację zrobiłam zbyt ciemną farbą, a Mysia pisała, że o ton jaśniejszym niż ten, jaki chcemy ostatecznie mieć. No to mam nauczkę, nie zaufałam jej, bałam się, że to będzie coś w rodzaju kolejnego rozjaśniania, które jeszcze bardziej zniszczy mi włosy i zamiast wziąć farbę 8.0 do samego pigmentowania, to wzięłam 7.0. Wyszły bardzo ciemne końce. 


Przeprowadziłam więc kąpiel rozjaśniającą. Z sercem na ramieniu, bo chciałam rozjaśnić delikatnie jedynie końce, nie miałam gwarancji, że nie zafunduję sobie jakichś poziomych pasków różnych kolorów...
Wyszło jak trzeba, uff.
Tu uzyskany super kolor i fryzura po cięciu fryzjerskim:

Joanna Multi Cream 33 - Naturalny Blond
Kolor naprawdę fajny.

No ale nie byłabym sobą, gdybym nie uległa jakimś dziwnym pokusom...
Zmiana koloru na brąz...

Milaton professional 6.34

Piękny, ale za ciemny!!!!! Za sztuczny! Za dużo w tym czerwieni! Co mnie podkusiło?!
Wytrzymałam ze dwa dni. No to kąpiel rozjaśniająca. Całkiem w porządku kolor. Tyle, że włosy rosną i pojawia się odrost... kompletnie różny od końcówek niestety, więc widać go natychmiast i trzeba by znowu farbować - a przecież to, co mam na głowie to dziwny efekt dziwnych, rozmaitych zabiegów. 

Pierwsza kąpiel rozjaśniająca.

Co z moim dążeniem do koloru zbliżonego do odrostów?? Nic, wylądowałam znów w rudościach...
I nie wiem czemu wkurzają mnie! Każdy mi mówi, że to jest mój kolor. Właśnie taki, właśnie rudości. A ja czuję, że to nie moje i już. Choć w sumie dość dobrze się czuję w takim kolorze, tylko te odrosty!!

No dobrze, to decyzja, że odchodzimy od rudości i wracamy do kolorów zbliżonych do odrostu. Ja nawet nie wiem jak określić kolor tego odrostu, żeby faktycznie farba zgrała się dobrze i żeby odrost nie raził w oczy jak tylko się pojawi...


Taki odrost właśnie. Duży, widoczny, odcinający się, po krótkim czasie... Kolor szary, raczej z jasnych niż z ciemnych, z pasemkami siwizny.

Postanowiłam wrócić do tej poprzedniej farby ciemny blond, ale w tym celu muszę zniwelować rudości. Zatem kolejna kąpiel rozjaśniająca z Kokardką Mysi:

Druga kąpiel rozjaśniająca.

Ale czad!!
Zostawiłabym, gdyby nie ten odrost! Poza tym może i fota mi się podoba, ale nikt normalny nie chodzi z włosami a twarzy, a w innym układzie wygląda to wszystko po prostu kiepsko ;)

Hm. Co właściwie mną kieruje, że tak szaleję z tymi włosami? To są naprawdę bardzo częste zmiany. Kiedy mam spokojny kolor, jak ten ostatni kolor Joanny 33, to czemu nie zostawię go na tej głowie? No bo wydaje mi się, że kolor wpada w zielenie, choć z tamtego byłam bardzo zadowolona. Nie wiem co mnie naszło, żeby ocieplić kolor, nasycić czerwieniami (bo czerwień niweluje zielenie) - sięgnęłam po farbę, skończyłam z brązem - za ciemny, z rudościami - wkurzają mnie, znów schodzę do blondów - widzę zielenie i tak w kółko. Nie jestem pewna czy przy znacznej siwiźnie dobrze by mi było we włosach naturalnych, swoich. Jak długo bym wytrzymała bez farbowania? Czy są jakieś sposoby delikatnej korekty odrostu, żeby nie musieć farbować się po całości? Czy nawet gdybym znalazła farbę idealną z odrostami byłabym zadowolona z efektu? Czego ja szukam?

Zatem padło na farbę... A zresztą. Wszystko następnym razem.