sobota, 11 sierpnia 2012

Farby do włosów - cz.1

Trochę odskok od psychologii.
POST w moim stylu czyli CHAOTYCZNY :/  straaaasznie :/

Dużo eksperymentuję z włosami, to farby, to nożyczki.
I zawsze mówię sobie, że to ostatni raz farbuję, ostatni raz się ścinam.
I to jest ostatni raz, aż do tego następnego...



Przez długi czas nosiłam kolor rudy. Jakoś tak współgrał z moim ogniem wewnętrznym.
Ale zaczęłam się robić coraz starsza i jakoś tak coraz mniej byłam do niego przekonana. Zaczęło się poszukiwanie na nowo z celem odejścia od rudości i wyrównania koloru włosów z kolorem odrostów, żeby aż tak się nie odcinały. (Fotografie będę uzupełniać)

Na pierwszy ogień poszła farba:
Joanna Naturia 240 - słodkie cappucino - owszem, na mojej głowie wyszedł blond i to nawet jasny, niestety ciągle wyglądały jak przetłuszczone i nieco zbyt żółte w odcieniu.

Następnie powrót do rudego - jednak: Schwarzkopf Natural & Easy 546 - średni miedziany blond - tuż po nałożeniu - przepiękny, przecudny, boski, rudy kolor, po kilku myciach wypłowiały kolor, wypłukuje się bardzo szybko, niestety.

No ale coś ciągle nie tak, zatem dalsze szukanie:
Garnier Color Sensation 6.46 - bursztynowa czerwień - kolor, który mnie nieco przeraził, a został ogółem okrzyknięty pięknym... Zmywał się powoli, do ślicznego rudego koloru. Gdyby nie fakt, że nie lubię tej domieszki czerwieni - bordo w rudych kolorach, to te zachwyty innych mogły mnie skłonić do użycia tej farby kolejny raz. Nie był to kolor jakiego się spodziewałam, bardziej był to taki, jakiego chciałam uniknąć, właśnie tego wpadania w wiśnię/bordo. Paradoksalnie ten kolor podobał się innym bardzo. (Na początku myślałam, że jaja sobie robią)

Schwarzkopf Palette Deluxe 400 - średni blond - na moich włosach jest to ciemny blond, pewnie średni gdy poświeci na nie słońce. Wyjściowo miałam swoje średni blond + siwy odrosty i zmyte rude końce. Pokryło jednolicie i końce i odrosty. Po rudym nie ma śladu. Zobaczymy za kilka dni. Specjalnie wybrałam średni blond a nie jasny - miodowy, żeby przykrył dobrze odrosty i wyrównał z nimi kolor końców włosów.
Jestem zadowolona, bo przykrył. Dwa dni później stwierdziłam, że dla mojej karnacji ten kolor jest zwyczajnie za ciemny. I oto próbujemy:

Srebrzysty blond w odstępie 2 tygodni od farbowania średnim blondem, w dodatku na mokre włosy rozjaśnił jednolicie włosy o ton lub dwa (nie znam się). W każdym razie nawet dobrze czuję się w tym efektem na głowie. Nijak nie odpowiada on kolorowi na opakowaniu, ale to zapewne mój sposób nakładania zagwarantował, że zmiana jest łagodna. Kolejne farbowanie planuję wykonać również tą farbą.

Wykonałam kolejne i kolejne farbowania tą farbą, za każdym razem włosy były jaśniejsze, przy czym odrobinę innego odcienia - jaśniejsze na odrostach nigdy nie farbowanych na rudo. Włosy wyglądają naturalnie, jednak trochę za bardzo wpadają w ton żółty, będą więc dalsze zmiany.

Joanna Naturia 212 - szlachetna perła - za radą pewnego bloga, o którym napiszę niżej, poddałam włosy kąpieli rozjaśniającej, a następnie kolorowaniu włosów farbą, o której piszę. O ile rozjaśnianie się udało, jak domniemam, gdyż kolor wyszedł niczym na puszystej kaczuszce, a taki jaskrawy podobno powinien być, o tyle farbowanie powyższą farbą nie dało żadnego efektu "kojącego". Rezultat jest taki, że jestem sobie ja i jest dramatycznie odcięty ode mnie kolor moich włosów, no a nie była to drastyczna zmiana koloru, gdyż farbowałam z blondu na jeszcze jaśniejszy blond, a nie z brązu na blond. No efekt jest niezachęcający.
Ponieważ dziś 1 listopada, sklepy pozamykane, to muszę poczekać z zakupieniem fioletowej płukanki, albo wymiennie gencjany, przynajmniej do jutra, o ile odważę się wyjść z domu ;)

Zakupiłam Płukankę Srebrną - Celia. Druga była niebieska.
Trochę kombinowałam po swojemu z nakładaniem jej, rezultatem czego mam lekko zielone końcówki włosów, nie szkodzi, spierze się. Zamiast zrobić jak każą na opakowaniu - rozcieńczyć pół nakrętki w litrze ciepłej wody, to ja wymieszałam płukankę z odżywką i lu na włosy :D Zaczęłam od końcówek i szybko się zorientowałam jaki to daje efekt, później już grzecznie postępowałam według instrukcji. Żółte coś zgasło, kolor się uwydatnił i z tego co widzę (wieczorem przy sztucznym świetle) jest całkiem ok.
Końcowy efekt zabiegów zadowalający. :)

Nie wklejałam tu raczej zdjęć siebie (a teraz wklejam, a co!), a chciałam znaleźć choć zdjęcie opakowania, żeby czytający mógł unaocznić sobie jakiego efektu spodziewałam się na głowie. Znalazłam wówczas pewien blog, na którym nie tylko było zdjęcie z opakowania, ale był i efekt na "żywej" głowie - dodam, że zachęcający efekt:
http://kokardka-mysi.blogspot.com/2012/06/palette-deluxe-218-farbowanie.html
Po jakimś czasie trafiłam na powyższy blog ponownie, z innej przyczyny, w sumie nie pamiętam jakiej. Trafiłam tutaj. Kolor włosów Agnieszki przypominał trochę moje odchodzenie od rudego w kierunku blondu.
Zaczęłam czytać.
I wpadłam po uszy!
Tylko po wczorajszej lekturze dowiedziałam, że nie ma co patrzeć na kolor na opakowaniu, że istnieje numeracja, z której korzysta się określaniu efektu wyjściowego, czego unikać, żeby nie dostać koloru zielonego na głowie i czym zneutralizować żarówiasty żółty kolor. Jest mnóstwo informacji na temat pielęgnacji, łącznie z rozpisaniem składu odżywek, maseczek i innych preparatów do włosów co jest czym i jaki daje efekt. Blog po prostu rewelacja! Tu moje strony faworytki, choć nie przejrzałam jeszcze wszystkich! :

http://kokardka-mysi.blogspot.com/2012/04/tajemnicze-numerki-interpretacja.html
http://kokardka-mysi.blogspot.com/2012/04/ratunku-strasze-sposoby-na-wpadki-po.html
http://kokardka-mysi.blogspot.com/2012/04/wosy-w-kapieli-kapiel-rozjasniajaca.html
http://kokardka-mysi.blogspot.com/2012/04/epitety-puapki-piaskowy-zocisty.html
No i seria Wasze włosy:
http://kokardka-mysi.blogspot.com/search/label/seria%20Wasze%20włosy

Naprawdę cenny blog pełen praktycznych porad. Bardzo polecam.

Joanna Naturia 221 - jesienny liść - bardzo ładny, stonowany, rudy kolor, przy tej farbie bym została gdybym chciała pozostać na dłużej przy rudym. Również się wypłukuje, ale nie tak drastycznie.
Ten rudy towarzyszył ostatecznie do listopada 2014. Wtedy to ostatni raz farbowałam włosy. Teraz chcę zobaczyć na swojej głowie mój własny, naturalny kolor, mimo, że z siwymi niteczkami. O.
Ścięłam się na bardzo krótko i z tej krótkości hodowałam, aż uhodowałam. :)

Rok 2016:  ja w naturalkach - 3 lata zapuszczania i znów naszło mnie na farbowanie...
Ku pamięci:


Na pierwszy strzał poszła farba 
Garnier Color Sensation 6.46 - bursztynowa czerwień, ale nie wyglądała tak dobrze jak kiedyś. 
Ja już nie wyglądałam tak dobrze - ku ścisłości. Załączę zdjęcia, bo mam je. 

Postanowiłam zgasić pożar na mojej głowie i położyłam:
Syoss oleo intense - słodki brąz 5-86
Będzie więcej zdjęć. Kolor cudowny, Ciekawe czy to efekt tego. że przed chwilą była na nich ruda czerwień? Końcówki są zabarwione trwale, odrosty - mam wrażenie, że tam farba się wypłukuje. Jest jakby jaśniej. Fotka zretuszowana przez fotografa, że aż szok, ale nie o twarzy tu mówimy, tylko o kolorze. Kolor właśnie tak się prezentuje tuż po nałożeniu.


Bardziej amatorska fotka:



I nawet zaczerwieniona twarz nie jest w kontraście z tym kolorem. Był po prostu piękny.
To był rok 2017.

Później ścięłam włosy na krótciutko. Brąz zaczął mnie przytłaczać, mam wrażenie, że zrobił się jakiś strasznie ciemny. W moim życiu tez się trochę ściemniło, więc jakoś tak strasznie grobowo było. Musiałam rozjaśnić. To były hece. Szkoda, że nie pisałam systematycznie :) Mały przegląd? Proszę:

Zobacz, co się działo ;)

Od tamtej pory nie tnę już włosów sama, tylko grzecznie dreptusiam do pana fryzjera. Wyobrażałam sobie zawsze, że dobry fryzjer tak zetnie włosy, że nie trzeba z nimi nic robić, układają się według swoich naturalnych skrętów, falowań, wirków. Pokiwał tylko głową i powiedział, że za dużo się filmów naoglądałam. Czekam zatem aż moje włosy znów odrosną, a moja siła razem z nimi.

No i ROK 2019

Syoss Oleo Intense 9-60 - piaskowy blond
Niby wszystko spoko, ale gdzieś tam w dalekim tle czai się ten dziwacznie zielony podkolor.
Nie wytrzymałam z tym kolorem dwóch dni nawet.

Syoss Oleo Intense 9-60 - piaskowy blond
Padło zatem na:
Palette Intensive Color Creme 9-554 Ekstra Jasny‎
Niby ciepły, spoko, ale ni to blond ni to rudy, takie ryże nie wiadomo co.
Preeeeecz!


Palette Intensive Color Creme 9-554 Ekstra Jasny


No dramat po prostu. Jeszcze przy mojej lekko zaczerwienionej twarzy ten pomarańcz tak się odciął, że to nie ma opcji, żeby dłużej ze mną pobyło. Coś strasznego. Przyciemniam się. Obowiązkowo. 

Z blogiem cudnej Marty Klowan "Kokardka-Mysi" jutro bierzemy się za przyciemnianie. Dotarłam do poziomu 9 w tych farbach. Włosy zniszczone, suche jak słoma, zatem nakładanie ciemnego koloru może zakończyć się katastrofą, bo 
1. wyjdzie za ciemny, a potem się spłucze
2. wyjdzie zielony
3. wyjdzie nierówno
Z blogiem Marty i zestawem farb rozmaitych jutro się odmieniam. 


Ten blond na końcu to na wypadek, gdyby naprawdę wyszło za ciemno i trzeba by było przeprowadzać kąpiel rozjaśniającą. Już to robiłam z Kokardką Mysi :) Włosy nie ucierpiały, a kolor udało się skorygować. Szkoda, ze nie jestem systematyczna - niezła dokumentacja koloryzacji by była. Szczególnie, że przetestowałam na sobie naprawdę dużo farb. 



1 komentarz: