piątek, 29 grudnia 2017

Filmy w grudniu

1. "Koneser" (2013) - polecany, ciekawy, ale o wnioski po nim ja osobiście mam miażdżące. Więc polecam i nie polecam. ;)

2. "Kongres" (2013) - wikipedia pisze m.in. tak: "Film luźno nawiązuje do powieści polskiego pisarza Stanisława Lema pod tytułem Kongres futurologiczny. " A Lema kocham przecież. Kongres Futurologiczny to dla mnie jak na razie numer 1 wśród wszystkich utworów Lema, które przeczytałam. W filmie cudowna Robin Wright. Jeśli lubicie niezwykłości, nieoczywistości i Lema to Wam się spodoba.

3. "Interstellar" (2014) - WOW. Dotyka fizyki kwantowej, dylatacji czasu, horyzontu zdarzeń, tunelu czasoprzestrzennego, czarnej dziury, końca życia na ziemi, miłości, lojalności i niesamowitości zapętlenia. Mindblowing. Trzymał mnie przykutą do ekranu, ale ja lubię rozkminy tego typu.

4. "A jeśli ciernie" (2015) - historia tajemnicza, a ta tajemniczość ciągnie się jak flaki i tak się ciągnie, i tak się ciągnie, i się ciągnie. W pewnej chwili załącza się w mojej głowie wspomnienie filmu "Kwiaty na poddaszu" (1987), przy którym ryczałam niemożliwie i łzy leciały mi ciurkiem tak z oczu, jak i z nosa - taki to był film. A byłam 10-letnim dziecięciem. I teraz, po latach 30 oglądam "A jeśli ciernie" i naraz wiem, że to te właśnie kwiaty z poddasza. Czy polecam? Chyba nie koniecznie. "Kwiaty na poddaszu"? Druzgoczący film, opisać się nie da. Oglądałam tylko raz, bo mam wspomnienie tego straszliwego własnego szlochu i rozpaczy i raczej nie chciałabym otworzyć takich uczuć raz jeszcze. Choć może dla eksperymentu na sobie mogłabym go jeszcze raz obejrzeć? Brrrr. Boję się własnych reakcji. Mam listę filmów, które odcisnęły mi się w głowie na długo lub na zawsze. "Kwiaty na poddaszu" należy do takich filmów, których nie da się zapomnieć, ale nie jest to obraz, z którego czerpie się dobre fluidy czy wyciąga wnioski pomocne w życiu. To po prostu cholernie tragiczna historia, zresztą tak samo jak "Koneser". W klacie mnie ścisnęło. "A jeśli ciernie" to jakaś kontynuacja stworzona na siłę. Obejrzany, do zapomnienia.

5. "Tokarev" (2014) - dajcie sobie spokój, szkoda czasu.

6. "Asterix i Obelix w służbie w służbie jej królewskiej mości" - ooo tak. :) :) :)

7. "50 pierwszych randek" - Bardzo przyjemny film. Dużo uśmiechu, dobra, miłości. Z lekka przypomina mi "Dzień Świstaka". Można obejrzeć, można.

8. "Syreny" - pożądanie kontra boska niewinność, ateiści kontra wierzący, nagość w kościele, cielesność zmysłowa, wyzwolenie... Dużo nagości. Co kto lubi, ale mi się film bardzo podobał.

9. "Babcia gandzia" (2012) - ble, nuda, strata czasu raczej.


A to na deser:
40-pytan-ktore-pomoga-ci-zrozumiec-sens-zycia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz