środa, 5 marca 2014

Chcesz sobie zje... zepsuć humor? - idź do fryzjera.

Moje włosy to pole eksperymentalne dla moich widzimisiów.
Raz długie, raz krótkie, raz jasne, raz ciemne.
Tnę, farbuję, tnę, farbuję, tnę, golę, zapuszczam, farbuję.
Nic co włosowe nie jest moim włosom obce.
Jednej rzeczy tylko mi brakuje do pełni zadowolenia - oczy na wysięgnikach, żebym mogła widzieć jak tnę swoje włosy z tyłu głowy. Na czuja czasem nie wychodzi i nie ma mowy, żeby było równo. Ale może nie musi być?

Wymyśliłam sobie ostatnio, że chce mi się mieć na głowie naturalki.
Farbuję włosy od 19 roku życia, czyli jakieś 18 lat, z mniejszym lub większym zadowoleniem.
Teraz zapragnęłam zobaczyć moje naturalne włosy, bo się za nimi stęskniłam.

Fryzura - to dopiero mój problem.
Zapuszczam, są długie, noszę związane albo założone za ucho, bo brak mi pomysłów i czasu na efektowne cuda na głowie. Nuda.
No to ścinam.
Niesforne kosmyki nie dają się już umieścić w kucyku, no to za ucho.
I znów przyklapione do czaszki włosy i właścicielka, która tęskni, żeby zgarnąć włosy w koczek, kucyk, podpiąć...
Leżące na czaszce włosy wkurzają, jeśli są długie, też leżą na czaszce.
No to dawaj, ścinać je dalej!
Szczególnie, gdy mam strasznego doła i dość całego tego świata, wtedy chwytam nożyczki i tnę.

Podobają mi się różne niesamowitości na głowach, niesymetryczności, chaos, tylko po jakimś czasie tęsknię za normalnością i na czas odrastania grzecznieję, przeczekuję, aż do następnego impulsu, który kończy się sięgnięciem po nożyczki lub farbę o drastycznie odmiennym kolorze od obecnego. To mocno dodaje mi energii (na krótko).

Latem uległam urokowi podgalania.
Zrobiłam to sama, z obu stron.
Podobało mi się bardzo.
Ale to zaczęło odrastać. No przecież.

Podgolone boki i reszta długich włosów - z musu rozpuszczone, bo musiały przykrywać sterczaki na bokach. Fryzura a'la topielica.
Przycięłam włosy na długości. No ok, ale znów rozpuszczone, z przedziałkiem i przykrywające boczki.
No wkurzające te włosy.
Pomyślałam, że gdy skrócę przód to się nieco podniosą, tył będę upinać w kok i będzie pięknie.
I w sumie było ok, ale nie miałam czasu stać przed lustrem i upinać, piankować, lakierować, żeby to schować, to wyeksponować, a to równo upiąć.

Poszłam więc do fryzjera...
Chciałam żeby do tego całkiem udanego przodu zrobiła mi lekki tył, cieniowany, z czego spodnie włosy niechby wywijały się na zewnątrz, a wierzchnie opadały jakąś "bombką".
Prawie się udało...

  

Różnica długości na tylnych włosach była za duża. Moim zdaniem, a fryzjerem nie jestem...

Wtedy zdecydowałam się ściąć te kikuty z tyłu i zostawić dłuższy przód, taki jak jest (na zdjęciu schowany za uszy, bo rozpacz nie sprzyja prezentowaniu fryzjerskiego wytworu). Ten przydługi tył wyglądał na tragicznie zaniedbany, a przecież wyszłam od fryzjera.

Co zrobiłam?
Oczywiście! Chwyciłam nożyczki.
Ciachnęłam spodnie włosy z tyłu, te z wierzchu zostały nietknięte.
Szyję miałam łysą, a z wierzchu opadały sobie te co były ścięte przez fryzjera.
I wyglądało super.
I byłam zadowolona.

 

Włosów było dużo, błyszczące, nie martwo leżące na głowie, tylko jakieś takie sprężyste.
Ja nie wiem o co chodzi. W czym magia.

No dobrze.
Czas mijał, włosy rosły, odrost coraz większy, coraz bardziej kusiło, żeby ściąć wreszcie tę farbę całkowicie. Miałam już kiedyś takie króciutkie włosy. Dobrze się w nich czułam, choć czasem brakowało mi zarzucenia włosem, bo nie było czym zarzucić. Uwielbiałam że są chaotyczne i potargane.
Wtedy ciachałam sama.
Z długich.

      











No dobra, odgrzebałam zdjęcia, widzę, że odrostu nie mam jeszcze aż tak długiego teraz.

Zatrzymaliśmy się na tym, że włosy sobie rosną.
Że odrost coraz większy.
Że już bym chciała się pozbyć farby.

Ciachnęłam tak, jak robi się cieniowanie zbierając kucyk nad czołem i tnąc.
Swoją drogą beznadziejna metoda, takie cieniowanie po prostu brzydko wygląda.
Z przodu krótko, z tyłu coraz dłużej, pochylisz głowę w przód i wyglądasz jak cięta od garnka.

No a u mnie pod wierzchnią warstwą moje włosy są bardzo krótkie.
W efekcie wyglądałam jak cięta od garnka nawet, gdy głowy nie pochylałam.
Długość włosów - tak za ucho.
No z tym musiałam już coś zrobić, a straszliwie korciło mnie, żeby ściachać na krótko i tyle.
Pamiętam tylko, że miałam później straszny kłopot, gdy odrastały.
Wtedy już musiałam odwiedzić fryzjera, żeby nie wstydzić się tego jak wyglądam.

Niby wykonuję na sobie cięcia a w tej chwili bałam się posunięcia radykalnego...

Poszłam do fryzjera. Wczoraj.
Tłumaczę, że chcę odciąć pofarbowane końce i zostawić już tylko swoje naturalne włosy.
Na to fryzjer mówi mi, że to będzie za krótko, jak u faceta i że będzie brzydko.
Aha.
No to chociaż wyrównać to co sama ściachałam, żebym nie wyglądała jak od garnka, żeby pocieniowała jakoś bardziej ten tył, nawet na bardzo krótko, a przód zostawiła nieco dłuższy.
W efekcie jestem pieprzoną pieczarką. Pieczarko-naleśnikiem. Wygolona z tyłu na maksa, ścięta równiusio od gara, do wysokości połowy ucha. Jedyne co teraz widać to moja wielka żuchwa.

    









Julka:
- Mamo, wyglądasz strasznie, ale i tak cię kocham.

Fryzura sama w sobie - ok, może komuś to pasuje. Mi nie pasuje.
A mogło być na przykład tak (3 zdjęcia ukradzione ze strony styl.fm) :

    












To teraz co, nożyczki i własnoręczne radykalne cięcie, czy kaptur i poczekać aż odrośnie?
Nie wiem... :/

PS. Wiem, że nie powinno się uogólniać. W Warszawie są dwa salony, z których wyszłam całkiem zadowolona, wśród nich jeden, w którym byłam więcej niż raz i za każdym razem usatysfakcjonowana. (Znaczy, że da się usatysfakcjonować taką osobę jak ja)
Obecnie testuję salony w Tomaszowie Maz. Byłam w 4. Jeszcze nie trafiłam, żebym wyszła zadowolona. Nie jestem częstym bywalcem u fryzjerów, bo zdecydowana większość wizyt kończy się dramatem przy każdym spojrzeniu w lustro lub na zdjęcie. Może tak rzadko bywam i dlatego nie wiem, że fryzjerzy mają ograniczenia i nie da się osiągnąć tego co mi się roi?
Nie wiem. Nie wiem. Nie wiem.
EDIT: Zdecydowałam się na reklamację tego cięcia. Tutaj relacja.

7 komentarzy:

  1. Nie sądzę, żeby ta fryzura mogła komukolwiek pasować, a wiem co mówię, bo w szkole podstawowej potraktowano mnie bliźniaczo podobnie ;) Komentarz córki najlepszy, a włosy odrosną ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Dzięki za słowa pocieszenia. Wraz z otwarciem oczu rankiem rozważam - ściąć to coś z siebie czy wytrzymać, ściąć czy wytrzymać... :/ I nie wiem czy wytrzymam.

      Usuń
  2. Właśnie zaczęłam czytać twój post z zainteresowaniem ogromnym, bo sama dzisiaj wybrałam się do fryzjera. Poszło gładko tył skróciłam o 3 cm i wycięła mi pani grzywkę. I moje włosy odrastają od farby. Dobrze komponuje się odrost z dobraną do niego farbą. A dzisiaj od fryzjera wyszłam mega zadowolona, mąż pochwalił nową fryzurę. Córka nie zauważyła specjalnie tylko henna przykuła jej uwagę. Ale ja już sama się nie ścinam.A jak idę do fryzjera to proszę o minimalizm w formach. Już tak mam. A Twoej włosy bym umyła i napiankowała dobrze żeby się poskręcały, same schnąc. A tył szybko odrośnie głowa do góry!!! Będzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pokaż się!
      Wiem, że ścinanie własnoręczne powoduje z lekka zaniedbany image. Nie ma jak ręka fryzjera. Dlatego zdecydowałam się iść z tym cięciem, a nie zrobić to sama, no ale sama widzisz jaki tego efekt. Złość mam na fryzjerów. Wstydzę się wyjść do ludzi.

      Usuń
    2. A weź wyluzuj. Załóż wiosenna czapkę i daje se na luz. Tył naprawdę niedługo odrośnie, a pogody są takie teraz że pod czapką jeszcze się spokojnie schowasz. A piankę skręcającą polecam, może poprawi Twój humor. Pokażę się pokażę, najpierw jednak sama włosy sobie umyję i ułożę po swojemu, bo sposób wyciągania włosa na szczotkę może i jest ładny.,..ale dla mnie nie do powtórzenia, nie umiem się tak sama uczesać. Więc jeszcze włosy zobaczę po swoim ułożeniu, ciekawe czy wtedy z wszystkiego będę zadowolona. :)

      Usuń
    3. Włosy są ścięte na prosto, czyli z tendencją do prostowania, nie do falowania. Druga sprawa - wyobrażasz sobie na tak krótkim cięciu jeszcze jakiś rodzaj fali? To by dopiero było. Dążyć będę do ścięcia farby, więc nie wiem czy przeczekiwanie i zapuszczanie mi się teraz opłaca skoro i tak będę ścinać. Mam wrażenie, że fryzjer robiąc fryzurę ani nie patrzy na to jakie masz włosy - kręcone, falowane, proste, ani na to jaki masz kształt twarzy. Może powinnam omijać fryzjerów a wybierać stylistów. Choć najchętniej dałabym sobie z całym tym fryzjerskim światkiem spokój... I nie chcę się chować pod czapką, bo fryzjer był do dupy!

      Usuń
    4. Zobacz wrzucilam swoje wlosy na blogu, chociaż w czapce. :-) Ja się pod nią schowam, chociaż fryzjer nie był do dupy :-)
      Moje wlosy obciete sa takze na prosto, fajnie falują po umyciu. Podobają mi się. Tylko grzywka mi jeszcze zrasta, bo sobie wychlasnełam za krótko w stosunku do wizji fryzjera :-)

      Usuń