sobota, 26 maja 2012

"Uzdrawiająca samoakceptacja"

Moje półki uginają się od książek.
Są to książki naukowe, matematyczne, fizyczne, chemiczne, literatura obcojęzyczna, słowniki, niemal cała seria Terry'ego Pratchetta, Lem, książki popularnonaukowe, książki psychologiczne, filozoficzne, moje pamiętniki oraz... poradniki psychologiczne.
Gdy pomyślę o przeprowadzaniu się w nowe miejsce, to wspominam wpis z jednego bloga i zdanie, żeby zabrać w nowe miejsce to co chce się tam zabrać, żeby zrobić z tego rodzaj przenosin uduchowionych.
Symbolicznie teraz już przeprowadzam się we własnym umyśle.
Wszystkie posiadane rzeczy segreguję i układam, a także pozbywam się różnych, które są bo są, ale swoim byciem nic nie wnoszą, prócz dodatkowych kilogramów w drodze na miejsce docelowe.

Poleciała na makulaturę pierwsza z książek: "Potęga podświadomości" Joseph Murphy.
Skrzywia ona kompletnie ideę wpływu na podświadomość i jej działania w życiu, a także nie popiera żadną bibliografią badań, o których pisze. Nie wystarczy siedzieć w fotelu i marzyć o Ferrari, żeby grzecznie ustawiło się w garażu.Samo myślenie bez działania nie działa, to proste. W podświadomości kryją się poważne procesy, które mają wpływ na to jak wygląda nasze życie. Jeśli wewnątrz masz zaprogramowane, że bogaci są bogaci, bo nie są uczciwi, a sam uważasz się za uczciwego, to wchodzisz w sprzeczność z podświadomością nagle wyobrażając sobie swoje własne Ferrari. To jeszcze bardziej skomplikowane niż to co przytoczyłam. Na zawartość podświadomości mają wpływ nie tylko jakieś zdania wypowiadane przed laty w naszych domach, ale nasze własne wnioski wyciągane z rozmaitych zdarzeń, nasze interpretacje okoliczności, nasze doświadczenie, przeżycia, nasze schematy zachowań, których uczymy się całe życie.
To bardzo ciekawa kraina, nie wiem czy aż tak mechanicznie reagująca na jakieś nasze paciorki.
Do śmieci bez żalu.

Kolejną, którą wzięłam pod lupę to "Ty jako swój największy wróg" Kenneth W.Christian, ale ta zostaje.
Ćwiczenia jakie proponuje są ważne i potrzebne i cieszę się, że odkryłam ten skarb ponownie.
Pisałam już o tej książce.

Następna - obecnie pod lupą - to "Uzdrawiająca samoakceptacja" Carrolle Isabel.
Już sam tytuł mnie odstręcza - kiedyś takie tytuły przyciągały mnie, poszukiwałam.
Kolejna książka pełna sprawdzonych sposobów na "zasmakowanie pełni życia".
Zawiera kilka naprawdę fajnych ćwiczeń, zostawię notkę na ich temat, może ktoś skorzysta, może ja sama, a książkę puszczę w świat, niech go uzdrawia jeśli potrafi przekonać do samoakceptacji - mnie nie przekonała.
Język, w jakim jest pisana, omija moją wyobraźnię - jest po prostu za płytka.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz