Mój stan się nieco poprawił. Leki zaczęły działać, ja również.
Odliczanie do końca roku - może teraz się uda codziennie napisać post. Takie pisanie terapeutyczne. Dokąd mnie ono zaprowadzi - nie wiem, właśnie dlatego jest terapeutyczne. Czemu online i czemu publicznie? Bo tak. I tak tego nikt nie czyta, a może jeśli nawet czyta, to znajdzie tu coś dla siebie. Ludzie się barują z różnymi rzeczami. Myślałam, że tylko ja nie ogarniam tego życia. Ogarniam, jak każdy. Jakoś ogarniam.
W przyszłym roku skończę 49 lat. Jest to tak duża liczba, że szok. Potrzebuję wyjść z fantazji, że mam 26, bo nie mam, ani wizualnie, ani kondycyjnie. W zasadzie chyba właśnie próbuję uruchomić w głowie stereotyp kobiety lat 49, tylko po co. Po co chcę się dopasowywać do wieku, dla kogo? Dla ludzi? Ludzie, dla Was? A czemu?
OK, ja to ja. Jedno życie. I zrobię po mojemu, a co mam do stracenia? I tak wszyscy umrzemy. W końcu. Znaczy na końcu życia. Nie marzę o tym, żeby stało się już, ale nie mam nic przeciwko.
Wchodzę z program z Moniką Burzyńską na temat odgracania przestrzeni -posprzątać duszę, choć jak widzę jest to program z wiosny :D No koniec zimy to wiosna, więc się zgadza :D Choć w medycynie chińskiej przesilenie zimowe to sam środek zimy.
Wchodzę w program z Mirandą Kubasiewicz w podróż do końca roku.
Jestem w programie z Mariuszem Mrozem - świetne sesje oddechowe.
Jestem w programie z Hubertem Pierzchało - to już combo dotyczące pracy z ciałem, emocjami i umysłem. Bastrika, shaking, taniec, piękne!
No i jestem w programie z Darią Dahl - adwentowe oczekiwanie - wciszozagłębianie. Jak zwykle siada głęboko i następują nieoczekiwane wglądy.
Ach, no i ciągle jestem u Dawida Pasieki na kursie - zarabiaj online z matematyką. Czad!!
Wglądy. Wczoraj miałam jeden. W przedpokoju. Tylko kurcze dziś już nie pamiętam. Idę tam, może mi się przypomni. Ważny był. Ciekawe, czy jeśli o nim zapomniałam, to się zintegrował czy schował w nieświadomość z powrotem. Hm, jak przyszedł raz, to drogę ma już przetartą i pokaże się znów. Tak chcę.
Chodziło o porządki. Ponieważ muszę sprzątać, to nie mogę się zajmować tym czym CHCĘ się zajmować. Pojawiła się chwilowo jakaś rozpacz z przeszłości. Moje zagubienie w moim świecie i w moich super rzeczach musiało zostać odsunięte, może coś zostało zniszczone, zostało nazwane głupim i stratą czasu okraszone podniesionym tonem, który sugerował, ze jestem do kitu, bo nie pomagam, nie sprzątam, nawet się nie uczę tylko się zajmuję głupotami. I zawsze jak brałam coś swojego, to miałam poczucie, że zajmuję się głupotami, a naczynia na zmycie czekają. No i ch.. . Niech czekają. Mam 49 lat, nie 14. Mam swoje miejsce na świecie i chcę wieść swoje życie, nie takie jak chce ktoś. Ten ktoś ma swoje życie, niech się nim zajmie.
Stworzyłam swoją MatPaprykę, najświeższe dziecko. Wczoraj nagrałam 3 filmiki o pierwiastkach sześciennych. Poprzedni tydzień segregowałam wszystkie kartki jakie miałam na półkach na kategorie matematyczne. Brutalnie rozrywałam też podręczniki na działy, bo uczę matematyki działami, idę z uczniami. Wtedy w jednym skoroszycie mam wszystko czego potrzeba, żeby nauczyć kogoś pierwiastków, geometrii analitycznej albo równań kwadratowych.
Dziś wstałam o 5, pewnie około 12 padnę senna. Zajęć będzie 3 godziny. Ceramiki 2 godziny. Poza tym dalsza część porządkowania czy też zakupy skoro i tak jeżdżę po mieście? Obraz muszę dokończyć oraz twór z gliny, który ma stanąć na biurku z długopisami, linijkami, kalkulatorem i napisem MatPapryka.
O jak ja kocham tę MatPaprykę. Jest tak całkiem moja. Nikt mi się w to nie wtrąca, robię sobie po swojemu. Jest wspaniale.
OK. Dobrego dnia. Jest prawie 7. Idę się wyjąć z piżamy.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz